Rybka w sieci
Parę spojrzeń w drzwiach biura,przelotne,uwodzicielskie.Przycbodzil rzadko ale od razu dało wyczuć się atmosferę"połowu".Był jak rybak który zarzuca siec...i czeka.On też czekał.Imitujac uśmiech bo szczerze uśmiechać się nie umiał próbował złowić spojrzenie i uwagę.Pare kroków w przód,dwa do tyłu.Zaczal się taniec podrywaniec.Widziala go koleżanka jak szedł z kimś za rękę.To był jego podpis i definicja związku...chodzenie za rękę,tak "byś się nie zgubiła".Potem przyszedł "wyjaśnić,że jest wolny,samotny,ojciec i nie ma nic.Ryba zaczęła brać,sieć się zawęziła i...złowiona.Godziny na telefonie,maślane spojrzenia,rozmowy o wszystkim,słuchał.Calym sobą słuchał tak jak nikt.patrzyl tak jak nikt,całował i komplementował,że poczucie bycia jak w filmie wchodziło w krew.Chec ciągłej bajki napędzała spirale namiętności.Lisciki z "kocham Cię",obiady do pracy,ciągła adoracja,kwiaty,mega sex.Takiego upojenia jak narkoman na haju pragnęło się ciągle.Wspolne plany.Czasami gdzieś na marginesie pojawiał się zgrzyt..mały.Z reguly bez znaczenia.Czasami jakiś trup wyszedł z szafy,czasami jaki okruch czyjegoś rozwalonego życia wyleciał z rękawa.On szybko sprzątal.Esteta,filozof i pedant.Sprzatanie to było w imię miłości.Bo rybka już była w sieci.Nadal w wodzie ale w sieci.By nie zabrakło jej tlenu.Bo rybka "martwa"lub słaba jest bezzuteczna.A ta rybka miała być daniem wielu potraw.Ten rybak umiał gotować i łowić.Mistrz ceremoni zaczął swój taniec.Jak twierdził..w imię miłości cokolwiek ona by znaczyla